Pałac

Z końcem lipca opuściłam Pałac.
Nawet nie wiecie, że tam mieszkałam, tak bardzo zaniedbałam bloga.
"Pałac" to mocno naciągane określenie na moje poprzednie mieszkanie. Stare i zabytkowe jak pałac. Ale nie tak komfortowe i reprezentacyjne jak mogłoby się wydawać.
Czasem działy się w nim dziwne rzeczy. Może ciążyła na nim klątwa, albo był nawiedzony.
Jak znów nauczę się rysować, narysuje komiks dlaczego musiałam go opuścić.
Ale nie zawsze było źle. Z łezką w oku będę wspominać pałacową ekipę i mieszkanie z Irminą, która nocami gotowała najlepsze zupy krem na świecie.
Okruchy życia i naszych posiłków znalazły miejsce na naszym Instagramie o_to_to, który zakończył swój żywot wraz z wyprowadzką Irminy.
Bardzo chciałabym znów umieć rysować i opowiedzieć Wam śmieszne rzeczy z ostatnich kilku miesięcy, ale póki co nie ma takiej opcji. Ręce mnie nie słuchają. Kolejne kartki lądują w koszu.


Gołębiowe tatuaże przyjaźni. Zmywalne.