Unbirthday present for my little sister

W związku z tym, że w sobotę wyjeżdżam do Stalowej Woli, nie będzie mnie na urodzinach Mandoliny. Musiałam zatem znacznie przyspieszyć produkcję jej prezentu. Jest to książka. Pierwotnie miała mieć 5 rozkładówek, ale... Składa się z 17  + wyklejki + okładka + zakładka. Na pomysł wpadłam w październiku, ale mogłam się dopiero za to zabrać teraz. Książka łącznie z wymyślaniem mechanizmów rozkładanych i ruchomych ilustracji, rysowaniem, tuszowaniem, kolorowaniem, drukowaniem, klejeniem, robieniem okładki powstała w półtorej tygodnia.  Wczoraj odebrałam strony z drukarni. Składanie zajęło mi całą noc i dzisiejszy ranek. Kosztowało mnie to więcej nieprzespanych nocy i dni przed kompem niż myślałam. Ale co robić gdy o 2 nad ranem wpada genialny pomysł np.kolejne trzy strony, który trzeba natychmiast zrealizować?:)
Ale nie mogłam się poddać!
Mandolina to najfajniejsza osoba jaką znam i w pełni zasługuje na coś więcej niż życzenia przez telefon. Książka opowiada o nas i trochę o panu Antonim. Poniżej zamieszczam zdjęcia paru rozkładówek, Mandoliny i Antoniego i moje.
Prezent jest, co prawda nie-urodzinowy (pamiętacie to z Alicji w Krainie Czarów?:) ale nie mogłam czekać do 29 lipca -chciałam zobaczyć jej reakcję już dziś! :D
A tu jeszcze miejsce pracy Brzydala:)

I wiecie co? Jest 11:36, ale ja idę spać, bo padam już na twarz.
Cieszę się że już wszystko skończyłam i Mandolina jest zadowolona i że się udało!

Dobranoc!